czwartek, 29 października 2015

Raj na ziemi

Czy raj na zmieni możemy osiągnąć poprzez ciągły wzrost gospodarczy, ciężką pracę czy może pozwoli na to ewolucja świadomości człowieka?

Duchowy rozwój człowieka została przez nas absolutnie zignorowany. Rolą religii miał być rozwój duchowy człowieka. ale tak się nie stało. Człowiek dostał religię a zbudował kościół. Mówiąc kościół mam na myśli "zamkniętą koncepcję", która dzieli ludzi choć samo słowo religia oznacza ponowne połączenie ( Słowo Religia pochodzi od łacińskiego re-ligio = ponowne połączenie; ). Ponowne połączenie ze sobą czyli świadomością, esencją naszego JA, stwórcą naszej rzeczywistości.Ponowne połączenie z Bogiem.

  "...Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą.Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą....Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane...."

Oparliśmy nasze życie na umyśle, który de facto w ogóle nie jest twórczy i nie ma twórczego potencjału. Umysł analizuje, przetwarza, ale nie tworzy. A brak twórczego elementu naszego JA może nam dać tylko gospodarkę ciągłego powiększającego się niedoboru. W przeciwieństwie rzeczywistość oparta na duchowości, świadomości dałby nam gospodarkę ciągłej obfitości.

"....Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? 31 Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? 32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane...."

Teoria biocentryzmu zakłada, że to świadomość jest podstawą, źródłem wszystkiego. Oznacza to, że świadomość zbudowała nasz wszechświat. Wszechświat tak na prawdę idealnie pasujący do nas. Zignorowanie świadomości, tej duchowej i subtelnej strony człowieka  pozbawia nas twórczego potencjału, tego co buduje nasz wszechświat, naszą rzeczywistość. Tak na prawdę to my jesteśmy stwórcami tego świata i czas zwrócić się do naszego wnętrza. Czas na ponowne połączenie ze sobą czyli świadomością, esencją naszego JA, stwórcą naszej rzeczywistości.

Elżbieta Rogalewicz 

środa, 28 października 2015

Kukiz to JA Kukiz to TY

Kukiz jako jedyny bez finansowania bo zgłosił się nie jako partia, ale jako komitet wyborców. I tylko on mówi głosem wyborców a nie głosem Prezesów czy spisanych raz kiedyś programów. Pamiętajmy, że " zamrożone" w programach koncepcje separują nas rzeczywistości, tu i teraz.   Kukiz mówi głosami wyborców, ludzi którzy tworzą porozumienie jakie nazywamy POLSKĄ.  Kukiz jest wyrazem autonomicznego, wolnego, świadomego człowieka.

Polska jest dla wszystkich Polaków tak jak Ziemia jest dla wszystkich ludzi. Występując z ramienia  jakieś konkretnej partii zaczynamy się dzielić, oddzielać od innych i dzielimy/ niszczymy "Polskę". Polska jeszcze raz  przypominam to nie jest jakiś " materialny " twór. Polska to jest mentalne porozumienie współpracy dla wspólnego dobra. Na wspólne dobra pracują wszyscy , bez wyjątku. I wszyscy muszą mieć prawo głosu, realnego głosu. Dziś takiego prawa ludzie nie mają. Mamy wadliwy ustrój oparty na starym myśleniu.

Praca, którą każdy z nas musi obecnie wykonać to praca na sobą. Nie rozwiążemy żadnych problemów między ludźmi do póty do póki nie staniemy się, każdy z nas, świadomymi, dojrzałymi i odpowiedzialnymi ludźmi. To nie jest łatwa sprawa bo " wytresowani" jesteśmy na zniewolone jednostki, które jedynie muszą słuchać i być wydajne. Ale nie zwalnia nas to z odpowiedzialności. Jesteśmy u progu zmian bo system, który do tej pory w miarę działał, przestaje działać i musimy szukać nowych rozwiązań. A żeby znaleźć nowe rozwiązanie musimy zanegować stare.

A jeśli jest tak, ze cały środek ludzkości tj. około 80% ludzi to ludzie tzw. " bez opinii", które podążają za leaderami. To najwyższy czas, aby leaderami stali się dobrzy, świadomi i dojrzali ludzie. Oni nakreślą nowy kierunek rozwoju dla ludzkości. Dziś króluje chciwość, przebiegłość, partykularny interes. A światu potrzebne są inne wartości takie jak miłość, prawda, piękno czy etyka.
 

wtorek, 20 października 2015

Dar czasu







Gorący swego czasu temat 6 -latków cały czas powraca. Wczoraj w debacie Pani Szydło vs. Pani Kopacz oczywiście też. Ja w tym poście chciałabym podkreślić rolę czasu w naszym życiu.

Dla organicznego -optymalnego wykorzystania naszych zasobów - dzieci decyzja w sprawie 6 latków jest zła i wynika z chęci zbytniej interwencji człowieka w naturę, z poczucia bycia ponad naturą, chęcią panowania nad naturą. Wciąż również patrzymy na człowiek jak na robota i wysyłając 6-latki do szkoły wydaje nam się, że optymalizujemy ich wydajność. Jak robota wcześniej wyśle się do szkoły to wcześniej zasili rynek pracy. Sztuczny system posiłkuje się sztucznymi metodami.

6 latki nie są gotowe emocjonalnie do szkoły, która teraz funkcjonuje w Polsce. Jest to szkoła pruska, która po pierwsze nie edukuje na miarę potrzeb dzisiejszego świata i była zaprojektowana dla konkretnych celów.  Dzieci od małego są gotowe do uczenia się, ale to szkoła ma być dostosowana do ich potrzeb a nie odwrotnie. Posyłając dzieci do szkoły niedostosowanej do ich potrzeb popełniamy gwałt na  tych dzieciach. Jest jeszcze problem nauczycieli, którzy nie są skorzy do zmian no i mają swoją kartę:-). Ta reforma jest również dla nich. Bez 6 latków w szkołach wiele nauczycieli zasiliłoby rzesze bezrobotnych.

Na zachodzie, gdzie funkcjonuje system 6 latków szkoły wyglądają zupełnie inaczej, są dostosowane do dzieci. Dodatkowo na zachodzie bardziej świadomi rodzice, ci co dbają  o edukację dzieci i interesują się najnowszymi badaniami specjalnie wysyłają dzieci w wieku 7lat do szkoły. Badania dowodzą, że ten roczny opóźniony start w szkole obniża znacząco 73 % nieuwagę i hiperaktywność,  przekładające się na osiągnięcia dzieci w nauce.

Na wszystko jest czas. Przyśpieszanie i zbytnia interwencja w naturalne procesy obróci się przeciw nam. Dzieci potrzebują miłości, szacunku i czasu. Motyl wyjęty zbyt szybko z kokona umiera :-) Musimy zacząć patrzeć na siebie, na człowieka jak na organiczną, "bogatą" istotę ludzką a nie jak pustego robota, którego trzeba jak najszybciej napełnić wiedzą i zasadami, który ma być wydajny i pożyteczny.

Uciekając w coraz to bardziej sztuczny świat, oddalony od natury, który to świat nazywamy NOWOCZESNOŚCIĄ oszukujemy sami siebie. W przypadku 6 latków wydaje nam się, że optymalizujemy naszą sytuację a tak naprawdę ograniczamy i zabijamy nasz organiczny potencjał i możliwości.


Elżbieta Rogalewicz






niedziela, 18 października 2015

Nie ma pracodawców są potrzeby

 



 
Pan Petru zainspirował mnie do napisania tego posta. W swoim programie mówi o dostosowaniu edukacji do pracodawców. Jestem absolutnie przeciwna. To tak jakby pracodawcy byli wieczni, byli czymś trwałym. A przecież rynek pracy, pracodawców, pracowników istnieje tylko dlatego, że wszyscy mamy potrzeby. Praca to zaspokajanie naszych i innych ludzi potrzeb. Im więcej potrzeb tym więcej pracy i pracodawców, czyli dostarczycieli rozwiązań dla naszych potrzeb. Tak więc edukacja ma być dostosowana do naszych potrzeb a nie do pracodawców. 

Dzisiejsza edukacja jest właśnie edukacją dostosowaną do pracodawców. Ludzie formowani są przez system, aby pasować do tego co jest. Wszelkie przejawy indywidualnej osobowości są od małego w nas zwalczane. Globalizacja masowy rynek hierarchie dodatkowo spłaszczyły nasze potrzeby. A to różnorodne osobowości i w bardzo dużej ilości różnorodne potrzeby dają pracę. Dziś mówi się też o tym, że każdy z nas ma talent więc edukacja dziś ma służyć rozwijaniu indywidualnych talentów oraz osobowości. Różnorodne talent zwiększą stronę podażową a różnorodne osobowości i ich różnorodne potrzeb zwiększą stronę popytową.

Na myśl od razy przychodzi mi marketing. Bo marketing to według niektórych to wymyślanie potrzeb :-) A marketing to  przecież identyfikowanie potrzeb a nie kreowanie potrzeb.  No ale jeśli ludzi produkuje się na bycie bezmyślnymi i pozbawionym własnego ja robotami to nie dziwię się, że trzeba kreować potrzeby i wlewać je ludziom do głów, żeby kupowali i żeby rynek trwał. No i żeby trwali ci do wymościli sobie ładne wysokiej " posadki" i miejsca na rynku.

Dzisiejszy system chce trwać ( raz zdobytej władzy nie oddamy), ale musi się zmienić.  Aby była praca dla nas wszystkich musi być prawdziwie wolny rynek z wolną edukacją. Musimy ograniczyć wpływanie jednych na drugich. Ja wiem, że nie podoba się to" niskim " jednostkom rządnym sukcesu. Bo sukces można mieć tylko zdobywają władzę i prześcigając i zmiatając z rynku konkurencję. Ale życie jest dla wszystkich i życie jest ważniejsze od sukcesu. Autonomia jednostki w sposób naturalny wprowadzi równości i chęć do współdziałania a nie do rywalizacji.

piątek, 16 października 2015

Nie wierz nikomu!









Mam wiele wspólnego z Panem Tomasz Sedlacek ( nie  będę odmieniać bo nigdy nie lubiłam tego robić ) w opinii co do abstrakcyjności naszej rzeczywistości. Porusza tę kwestię w książce Ekonomia Dobra i Zła. Wspaniały jest również tytuł artykułu/ wywiadu z nim " Nie wierz ekonomistom". Zgadzam się w pełni z tym stwierdzeniem. Nie wierz ekonomistom - nie wierz nikomu!

Jak pisałam wcześniej życie to chaos i ludzie broniąc się przed chaosem wymyślają różne koncepcje idee, za którymi się chowają. Religie, nauka, idee, autorytety to zasłony dymne przed tą straszną rzeczywistością, z którą nie umiemy sobie poradzić. Wszystko dobrze tylko nie możemy brać serio wszystkich tych naszych wymysłów! Zbyt kurczowe trzymani się autorytetów, nauki, wierzeń sprowadza na nas tylko kłopoty. Tak więc nie wierzmy niczemu i nikomu. Sami sprawdzajmy sami szukajmy. Popatrzmy na życie swoim oczami.

Co jest najlepszą receptą na życie? Moim zdaniem poznanie siebie i życie tu i teraz poprzez obserwację. Słuchałam dziś  Ojca Adama Szustaka, który mówi, żeby nie posyłać dzieci do szkoły. Tak bardzo wierzymy w system, że marnujemy życie własnych dzieci nie pozwalając im rozwijać się po swojemu. Dziś szkoła zabija talenty i osobowości. Czyli zabijamy zasoby tak konieczne całej ludzkości i ziemi do harmonijnego życia.

Nie wierzmy w system i autorytety i prawo dziś obecne. To są tylko wymysły z wieloma błędami, które nam nie służą. Dajmy dzieciom swobodę w poznawania świata, siebie i budowania swojej rzeczywistości. Nie uczmy ich fałszywych autorytetów, wierzeń czy systemu. Uczmy ich znajdywać siebie i budowania własnego życia.

Autonomia jednostki w sposób naturalny wymusi równość i chęć współpracy.

Elżbieta Rogalewicz 




wtorek, 13 października 2015

Organiczna sława i autorytet







Czyli  nie jestem celebrytą, politykiem, nie mam tytułu profesora i nie przestrzegam ogólnych zasad a  mam organiczne prawo wyrażać siebie i żyć w indywidualny, specyficzny sposób i każdy ma obowiązek mnie słuchać tak samo jak ja mam obowiązek słuchać wszystkich a nie tylko garstki  " wybranych". Bo życie ma uwzględniać wszystkich i wszystko dla harmonii istnienia.

Hierarchia ważności - czy naprawdę jeden człowiek jest bardziej ważny od drugiego? W systemie, który nam wmówiono a który dziś bezdyskusyjnie i bezrefleksyjnie króluje, pewnie tak. Jednak jak pisałam wcześniej dziś już wiemy, że każdy z nas jest geniuszem :-)Tylko to tym nie wiemy!

Zawsze w pracy uznawałam jakiś podział obowiązków i hierarchię bo uważałam, że służy to wspólnemu dobru. Jak skończyłam studia to wierzyłam naiwnie w mistrzów, którzy nauczą mnie fachu  :-) no niestety zostałam niecnie wykorzystana przez mojego dyrektora i prezesa. I dziś już w hierarchie nie wierzę. Ci co pozycjonują się " wyżej" bo im system pozwala z marszu zaczynają to wykorzystywać dla własnego interesu. Można powiedzieć, że tak jest natura człowieka. Jak należy bronić się przed naszą złą naturą, która już tak dobrze poznaliśmy - uznając autonomię i równość każdego z nas.

Wszyscy dziś jednak w hierarchię wciąż wierzą i nie chcą mnie słuchać, bo nie jestem celebrytką :-( Tak jakby celebrytki wszystko wiedziały :-) Nawet w rodzinie wszyscy cytują np. co powiedział Pan Modzelewski ( mądrze gada), ale nie cytują co Ela powiedziała. Dlaczego? Handluje kosmetykami, bardzo dobrymi a rodzina znów zamiast moje kosmetyki polecać to poleca te co są promowane przez celebrytki, dlaczego? Wśród profesjonalistów mówi się, że kobiety kupują kremy, którymi celebrytka sobie pupę posmarowała - przykre to! Czy ja jestem gorsza, niegodna cytowania? Rodzina chwali moje opinie, wiedzę i kosmetyki, ale wstydzi się mnie cytować i polecać?! 

Czy nie z tego bierze się dzisiejszy kryzys i nierówności w podziale kapitału? Czy ta nierówność nie wynika z nienaturalnej hierarchii ważności. A co jeśli ja ( my)  mam rację a ci ludzie z mediów, profesorowie ( przecież nauka jest abstrakcją) i inni " cytowani" są w błędzie? Ja uważam i wierzę w JEDNOŚĆ ( podobno Bóg jest jednością ) i nie dzielę ludzi na gorszych i lepszych. Uważam, że na tę jedność składają się wszyscy i ignorowanie tego faktu przysparza nam nie mało problemów.

Przepraszam czy ja mogę coś powiedzieć ? Niestety nie, bo system jest już szczelnie zamknięty.
Ale system można zmienić, bo wszystko jest tylko w głowie, jest wymysłem a nie czymś co po prostu jest! Czy wiecie, że świadomość jest fundamentem wszelkiego istnienia? O tym w kolejnych postach :-)

Elżbieta Rogalewicz 








poniedziałek, 12 października 2015

Czemu jestem ostrożna w sprawie imigrantów czyli czym sie różni istota ludzka od jednostki społecznej




Czemu jestem ostrożna w sprawie przyjmowania imigrantów, choć kocham wszystkich ludzi i jestem za  pełną integracją. Bo dziś ludzie wciąż nie są istotami ludzkimi a uwarunkowanymi jednostkami społecznymi.
 
Co to znaczy uwarunkowana jednostka społeczna? Rośniemy od małego w wymyślonej rzeczywistości na którą składają się: religia, idee, koncepcje, tradycje, ideologie, autorytety itd. Bierzemy tę wymyśloną rzeczywistość za prawdę i gotowi jesteśmy za nią umrzeć. Tak więc w sprawie imigrantów chodzi o strach przed ich uwarunkowaniami. To nie są ludzie to są jednostki społeczne ( zresztą tak jak my chrześcijanie ) żyjące w ramach swoich uwarunkowań, zupełnie innych od naszych. Te różnice uwarunkowań mogą być źródłem realnych konfliktów.

Ta nasza wymyślona rzeczywistość jest naszym ograniczeniem. Wiecie dlaczego nie chce należeć do żadnej partii czy stowarzyszenia czy idei, bo musiałabym odgrodzić się od życia i od reszty ludzi. Każda grupa nawet ze szczytnymi celami po pewnym czasie zaczyna się odgradzać od innych i zapomina po co powstała. Żaden kościół nie przybliża nas do tzw. boga ( specjalnie z małej litery) przybliża nas tylko do idei, tej konkretnej lansowanej przez dany kościół idei boga. Czyli cały czas żyjemy tylko w wierze w koncepcje rzeczywistości a nie w rzeczywistości. A prawdy i rzeczywistości nie da się uchwycić w koncepcji więc musimy zmienić sposób radzenia sobie z życiem. Bo to wymyślanie koncepcji/ religii to jest forma radzenia sobie z życiem.Tym strasznym chaotycznym życiem :-)

Prawdziwie religijny człowiek nie należy do żadnego kościoła. Prawdziwa istota ludzka nie należy do żadnego kościoła, państwa, idei. Jednostka społeczna żyje małym fragmentem rzeczywistości, ograniczonej swoimi wierzeniami. Istota ludzka jest wolna od wszelkich uwarunkowań, jest niezależna i odpowiedzialna za świat i co się na świecie dzieje. Tej świadomości brakuje dziś na świecie. Brakuje świadomości abstrakcyjności i sztuczności naszych wierzeń. Kładę to na karb naszej edukacji nie uwzględniającej rozwoju duchowego człowieka.

Mamy dziś na świecie wspaniałe wynalazki i odkrycia, zrobiliśmy wielki postęp technologiczny. Nasze umysły to wspaniałe narzędzie. Jednak nie zrobiliśmy nic w kwestii naszego myślenia o sobie i  naszym wspólnym życiu. Czy naprawdę jest nam potrzeby ksiądz, biblia, kościoły, aby mieć Boga. Czy ksiądz - człowiek, biblia pisana przez człowieka, kościół - miejsce udające dom boży może nam dać BOGA ? Czy drugi człowiek z tytułem profesora, celebryta znany z mediów, naukowe dyrdymały mogą naprawdę zbudować nam cudowną idealną rzeczywistość.

Dziś widać, że ci co rządzą naszymi umysłami robią to tylko dla własnej korzyści. Potrzebują nas jak więźniów do realizacji swoich planów. Sprzedają nam pudełka pełne koncepcji, idei, religii, autorytetów, opinii potrzebne dla realizacji własnych planów a my, większość z nas bierze to za prawdę i nawet walczy i zabija za tą wymyśloną prawdę!

Im więcej w życiu wymysłów - umysłu tym dalej od Boga czyli od ideału. Organiczna prostota zaufanie sobie i naturze jest najlepsza drogą do uzdrowienia naszego życia.

Elżbieta Rogalewicz 


Rynek musi być " teal "




Co to jest praca? I po co pracujmy? Łatwe- trudne pytanie, prawda? Oderwani od podstaw naszego istnienia trudno nam dziś odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście prawie każdy ( głównie młody) powie mi, że pracujemy dla pieniędzy. Tylko, że jak można za cel pracy postawić sobie coś równie abstrakcyjnego? No oczywiście pieniądz jest " umówionym narzędziem" wymiany, ale tylko narzędziem. Nasza praca ma wartość wyrażoną w pieniądzach, ale nie pracujemy dla samych pieniędzy. Tak czy nie?

Uczciwa praca? Ostatnio dzwoni do mnie Pan/ Pani z banku a ja mówię, że z oszustami nie chce mieć nic wspólnego. Pan/ Pani się obruszyła, bo przecież ona tylko uczciwie wykonuje swoją pracę. Czyżby ? Czy nie ma indywidualnej odpowiedzialności za to co robimy i jakie są konsekwencję tego co robimy? Czy efekt naszej pracy ma służyć indywidualnym potrzebom czy wspólnym? Banki oczywiście mogłyby być potrzebne jak wszystko i wszyscy, ale nie w takim wydaniu na jaki pozwala im dzisiejszy system, na jaki pozwalają  (niestety zniewoleni ) ludzie.

Bo system dziś jest sztuczny, abstrakcyjny oderwany od organicznej rzeczywistości. I mogę już teraz pokusić się o stwierdzenie, że niestety każdy system wymyślony przez człowieka będzie sztuczny i abstrakcyjny. - wrócę do tego w kolejnych postach. I ta sztuczność nadmuchana jest do granic a kryzys 2008 dał temu wyraz. Bo świat nie może być budowany w oparciu o przyszłość - o kredyt - o coś czego w rzeczywistości nie ma. Rynek, wymiana musi odbywać się przede wszystkim tu i teraz realnie dostępnymi narzędziami.


Takie typowe ( dziś już te się zmieniają) targowiska są wspaniałym miejscem wymiany. Specjalistki głównie starej daty kobiety bardzo dobrze znają się na produktach i na dostawcach tych produktów. Targowiska są przykładem samo- zarządzającego się rynku, organicznej wymiany według potrzeb. Bez zbędnego sztucznego fasadowego systemu - praw i zasad. To co dziś nazywamy nowoczesnością jest jedynie abstrakcją - wymysłem - fasadą  na organiczną rzeczywistość.

Wolny rynek jest rynkiem samo- zarządzającym w oparciu o realne potrzeby, realne narzędzia,  organiczne potencjały - natury i ludzi też. Wolny rynek tworzą wolni ludzie, wykorzystujący swoje naturalne potencjały, odpowiedzialni za swoją pracę i odpowiedzialni każdy z osobna za to co się dzieje na naszym świecie. Wolny rynek wymaga wyjścia naszych umysłów z przeszłości i z przyszłości, aby nie zniekształcać teraźniejszości. "Duchowi ludzie" rozpisują się o potędze teraźniejszości, ale mają rację. Nie ma nic poza tu i teraz. Prostota i naturalność jest drogą do wolnego rynku, rynku działającego dla wspólnego dobra a nie coraz to wymyślniejsze " naukowe" fasadowe wymysły ukryte pod nazwą nowoczesność.

Wspomniałam w tytule słowo teal, które nawiązuje do spektrum świadomości  Kena Wilbera oraz do organizacji samo -zarządzających, o których pisze Frederic Laloux. Ludzie na poziomie teal są przede wszystkim świadomi całości, współzależności oraz jednostkowej odpowiedzialności. Frederic ma rację co do organizacji, że powinny dziś być teal tylko, że te organizację muszą istnieć w jakieś przestrzeni, która da im podstawy funkcjonowania. I dlatego potrzebny jest rynek teal, na którym funkcjonują organizacje teal. A do tego potrzebna jest przede wszystkim zmiana myślenia o naszym życiu - zmiana świadomości.



Elżbieta Rogalewicz





czwartek, 8 października 2015

Organiczna różnorodność


Czemu doceniamy różnorodność w naturze a u ludzi już nie, choć człowiek jest częścią natury? Od małego dzieci uczone są, aby porównywać się z innymi dziećmi. Czy jest jakiś jeden typ człowieka do którego musimy dążyć taki ideał czy może każdy z nas jest inny, jedyny w swoim rodzaju? A może jest kilka kilkanaście gatunków w obrębie " człowieka".

Pan Balcerowicz i inni wolnorynkowy chcą mi dziś wmówić, że jest wolny rynek. A ja mówię im, że nie ma wolnego rynku, bo ludzie nie są wolni. W książce Bunt Mas Jose Ortega stawia tezę, że większość, zdecydowana większość ludzi nie ma żadnej opinii i tę opinię trzeba ludziom po prostu dać. Tak więc np. kontrolowane dziś media dają ludziom gotowe opinie, które de facto służą partykularnym interesom tych co emitują opinie a nie wspólnemu dobru.

Tylko czy ten brak opinii u ludzi jest naturalny czy wyuczony. Ja uważam, że wyuczony. W poprzednim poście pisałam o tym, że nasze społeczeństwo uważa, że dzieci które przychodzą na świat są " puste" i trzeba je  "wypełnić", również opiniami. Stworzyliśmy szkołę niczym fabrykę produkujące podobne do siebie jednostki. Wszelka indywidualność jest w szkole niemile widziana. Ale czy to ujednolicanie, formowanie według wzoru jest korzystne dla naszego wspólnego dobra? Czy to nie w różnorodności leży siła? Moim zdaniem tak!

Od wielu lat zajmuje się handlem międzynarodowym. Globalizacja, zunifikowany masowy rynek i sztuczny- abstrakcyjny system nie pozwalają już na organiczną, sensowną pracę. Każdy kraj, mniejszy region do tej pory miał specjalizację, regiony różniły się i dzięki czemu możliwy była wymiana. Dziś te specjalizacje umierają i mamy globalne uniwersalne rozwiązania. Obserwuję również nadprodukcję niepotrzebnych bubli, które nie spełniają swojej roli. Ładne opakowanie, slogan zastępują realną wartość produktu/ usługi. Wielkie firmy co miesiąc wypuszczają ten sam produkt z odświeżonym designem, żeby zachować pozory nowości i różnorodności oferty.  Nie ma specjalistów a nasze opinie i decyzje kształtują reklamy i celebryci. "Maszyny ludzie", którzy zeszli z linii produkcyjnej nie potrafią myśleć i aktywnie uczestniczyć w kształtowaniu rynku.

Rynek to wymiana. Każdy człowiek  powinien stać po stronie popytu i podaży. Tak więc każdy człowiek musi coś oferować, aby móc wymieniać się z innymi. Każdy człowiek ma jakiś talent i proszę mi  nie wmawiać, że tak nie jest. Ten indywidualny talent ma dać człowiekowi godną pracą, autonomię i równość we wspólnocie. Różnorodność naszych talentów jest kluczem do różnorodnego rynku. A rynek musi być różnorodny, bo rynek to wymiana. A jak ja mam się wymieniać jeśli ludzie nie mają nic do zaoferowania. Wychowani do bierności i czekania, aż ktoś im da pracę i rzeczywistość.

Elżbieta Rogalewicz



 

Zasoby o których człowiek nie ma pojęcia




Ekonomia obejmuje proces gospodarowania naszymi wspólnymi zasobami. Specjalnie używam wspólnymi, bo nie ma we wszechświecie nic prywatnego. A jeśli jest prywatne, bo tak się umówiliśmy to i tak ma ta prywata służyć dobru wspólnemu czyż nie? Ale czy jesteśmy świadomi wszystkich zasobów, które posiadamy?

Zasobem naszym oczywiście jest człowiek i jego praca. I to właśnie moim zdaniem organicznego potencjału i możliwości człowieka nie wykorzystujemy w pełni zakładając, że dziecko przychodzi na świat " puste". To "puste" dziecko w pełni zapełniamy w szkole , domu, społeczeństwie produkując de facto "maszyny z mięsa "( powiedzonko zaczerpnęłam od Tesli). Dziś w dobie globalizacji te "maszyny z mięsa" dodatkowo są coraz bardziej zunifikowane. Produkujemy jednostki społeczne przypisane do konkretnych ( często fasadowych) zadań ignorując zupełnie istnienie "czegoś", co jest w nas, z czym przychodzimy na świat. 

Maria Montessori w książce Absorbent Mind opisuje fenomen uczącego się samodzielnie dziecka z absorbującym otoczenie umysłem. Maria wierzyła również w porządek kosmiczny, który przejawia się tym, że każdy z nas przychodzi na świat z misją do zrobienie. W jej metodzie nauczania to dziecko jest przewodnikiem a nauczyciel jest pomocnikiem. Hillman James w książce Kod duszy pisze, że każdy z nas przychodzi na świat z kodem duszy tak jak z kodem zapisanym w DNA. Ten kod duszy to jak u Marii Montessori to szczególna misja do zrobienia. Albert Einstein mówił, że każdy z nas jest geniuszem tylko, że "system" nie pozwala nam poznać naszego talentu. System to zamknięte pudełko postrzegania rzeczywistości- koncepcje, ideologie, religia itd.

Każdy z nas jest "sztucznym wytworem" dzisiejszego hermetycznego systemu, z niewykorzystanym potencjałem i możliwościami. Każdy z nas ma talent, o którym de facto dziś nic nie wiemy i nie możemy go wykorzystać. To, że coś nie znajduje się w granicach naszego rozumienia i pojmowania nie oznacza, że nie istnieje. To porównanie rzeczywistości do pudełka ma nam uzmysłowić, że nasze postrzeganie  jest ograniczone. Każdy  z nas jest geniuszem. Ciekawie obrazuje to film Alfabet i wyniki badań neurobiologów. Polecam film, każdy powinien go zobaczyć.

Aby uwolnić te niewykorzystane zasoby należy z pewnością zmienić powszechną edukację. Należy uświadomić sobie, że dziecko nie przychodzi na świat " puste"i że dziecko chce się uczyć , bo przyszło na świat z zadaniem do zrobienia. Absorbujący umysł oraz 5 zmysłów dziecka to narzędzia dziecka do nauki i poznania rzeczywistości. Nauczyciel rodzic system społeczeństwo nie powinno dziecku przeszkadzać - narzucając własne ograniczone postrzeganie. Nauczyciel jest pomocnikiem  a szkoła to przestrzeń dla dziecko do indywidualnego rozwoju i współdziałania. Ten brak ingerencji z naszej strony w życie dziecko pozwoli mu na pełny rozwój nie tylko zewnętrzny, ale i wewnętrzny. A rozwój wewnętrzny to nic innego jak rozpieczętowanie kodu duszy.

Dziś rozwój zewnętrzny testowany w szkołach z jedną szablonową odpowiedzią :-)  z ignorowaniem rozwoju wewnętrznego dał nam masę " martwych" jednostek społecznych, zamkniętych w swoich małych pudełkach i zajmujących się swoimi małymi sprawami.

Organiczna ekonomia zakłada organiczną edukację, która ma za zadanie uwolnić nowe zasoby. 


Elżbieta Rogalewicz

środa, 7 października 2015

BIO ( organiczny ) znaczy życie



Słowo organiczny jest dziś bardzo popularne i znane głównie w kontekście żywności. Ale nie tylko tam się pojawia bo np. w filmie Alfabet Erwina Wagenhofera pada propozycja organicznej edukacji. Ja jako ekonomistka zastanawiałam się długo czy można użyć słowa organiczny w kontekście ekonomii – ekonomia organiczna.

W trendzie organicznym chodzi o to, aby uciec od zbytniej ingerencji człowieka. Ingerencji, która tworzy sztuczną, abstrakcyjną daleką od naturalności i niesłużącą nam rzeczywistość. Bio to znaczy życie i to dlatego mamy np. biologię. Tak więc ekonomię organiczną mogę zinterpretować jak ekonomię uwzględniającą życie i nie przeszkadzającą w jego naturalnym ruchu/ chaosie co będę starała się omówić w dalszych postach.

Nie tylko organiczny trend ale i ewolucja świadomości, fizyka kwantowa, rewolucja w edukacji, inicjatywy wspólnego dobra, organizacje „ teal „ to wszystko są jaskółki zwiastujące naszą nową wspólną rzeczywistość. W obliczu tak wielu zmian musi się zmienić i ekonomia, czyli jak ja to nazywam szkielet naszego współistnienia i gospodarowania zasobami.

Ostatnio byłam na konferencji poświęconej Ekonomii Wspólnego Dobra, bo oczywiście jestem za wspólnym dobrem. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby była ekonomia „ Niewspólnego Dobra”. Jak słusznie zauważył prowadzący konferencję Aleksander Kisili nawet w Konstytucji RP jest zapisane wspólne dobro. Co jest oczywiście podstawą funkcjonowania każdego państwa, bo państwo to nic innego jak wola obywateli do współdziałania dla wspólnego dobra.  Tak więc ekonomia zawsze jest dla wspólnego dobra - takie ujęcie ekonomii jest jak dla mnie zbyt wąskie.

Sprawa nieświadomości nas obywateli co jest tak naprawdę zawarte w naszej Konstytucji jest sygnałem dla nas wszystkich, aby wrócić do postaw, fundamentów naszego współistnienia w ramach Państwa i nie tylko. Taki powrót do podstaw sama zapoczątkowałam w moim " wykształconym" środowisku zadając „ proste” pytanie  co to jest państwo, co to jest praca. Okazało się, że nie jesteśmy w stanie  odpowiedzieć na tak proste pytania - filary naszego cywilizowanego życia.  Można powiedzieć, że fruwamy dziś w obłokach naszej abstrakcyjnej rzeczywistości oderwani zupełnie od „ podstaw" . A bez " świadomości" podstaw nie możemy zbudować nic trwałego, solidnego. 


Na konferencji porównywany był również CSR z Ekonomią Wspólnego Dobra. Ja odniosę się tylko do odpowiedzialności w ramach tych dwóch koncepcji. Tak nawiasem mówiąc śmiać mi się chce jak CSR rozumiany jest przez ludzi biznesu:-) Często sprowadza się go tylko do rozdawania datków.

Co to znaczy być odpowiedzialnym? Przede wszystkim trzeba dostrzegać całość istnienia a nie tylko wąski fragment własnego życia. Całość istnienia oraz zależność od siebie wszystkich jego elementów. Tak naprawdę nasze relacje na świecie będziemy mogli poprawić tylko wtedy, gdy każdy z nas stanie się odpowiedzialny za to co się dzieje, niezależnie z jakim krajem, religią, ideą, biznesem, koncepcją się identyfikuje.  Każdy z nas musi się stać przede wszystkim " organiczną" istotą ludzką a nie tylko uwarunkowaną jednostką społeczną ....

Elżbieta Rogalewicz