Nie jestem obecna w swoich myślach, emocjach i ciele. Moje ego stanowi w tej chwili moje ja i kieruje moim życiem. Cieszę się jednak, że już to zauważam. Coraz częściej zatrzymuje się i uświadamiam sobie, że nie jestem obecna. Świat ego to świat powierzchownych relacji, to świat przekonań opartych na przeszłości. To tak jakby istniała jakaś wyobrażona plansza nałożona na rzeczywistość i nasze ja, ego staje się elementem gry na tej planszy.
Tak, ale mnie nie interesuje ta plansza, mnie interesuje rzeczywistość. Ja chce być autentyczna i chce żyć w autentycznej rzeczywistości a nie na planszy, na naszym wyobrażeniu rzeczywistości. To stąd biorą się konflikty, bo mamy wyobrażenia i przekonania no i jak rzeczywistość, to co się dzieje tu i teraz, nie wpasowuje się w nasze wyobrażenia to się denerwujemy i chcemy ją zmieniać. Nie ma rzeczy złych i dobrych to my nazwaliśmy rzeczy złymi lub dobrymi, to nasze przekonania.
Wracając... przeważnie kieruje mną intelekt, żyje w swojej głowie, tak jak zdecydowana większość z nas. I czytam i czytam w nadziei, że znajdę drogę do rzeczywistości, ale niestety tylko z pomocą myśli - nie jest to możliwe. Myśl nie jest kreatywna - to tylko narzędzie.Choć książki mogą być inspiracją , drogowskazem. Byle tylko się nie skupiać na tym drogowskazie i nie zostawać z nim jako celem.
Taką książką na dziś jest dla mnie Tajemnica dwunastu kamieni, Colina P. Sisson. To co jest ważne w tej książce to to, że posiadamy trzy ośrodki: umysł, emocje i ciało, ośrodki, które muszą być zrównoważone ( czyli żaden nie może przodować) i w których mamy być obecni. Być obecnym to obserwować i być świadomym istnienia, pojawiania się w nas myśli i emocji. Te trzy ośrodki to narzędzia dla kreatywności, inicjatywy i intuicji, których znowu źródłem jest świadomość, jedność. Bez zrównoważenia tych trzech ośrodków nie może być mowy o świadomości i dalej kreatywności, inicjatywy i intuicji.
Dziele się tym , bo dla mnie to solidna podstawa do stawania się coraz bardziej obecną. Niby wszyscy o równowadze mówią, ale dopiero ta książka i te słowa na mnie podziałały. Sprawdza się tu teoria, że każdy z nas ma swoją drogę rozwoju i co innego na nas działa.
Ten cały strach, który jest na świecie wynika z tego, że żyjemy na planszy naszych przekonań i wyobrażeń a nie w rzeczywistości. A nie potrafimy żyć w rzeczywistości, bo nie potrafimy jej właściwie zinterpretować używając tylko intelektu. Drogą do rzeczywistości jest świadomość posiadania trzech ośrodków, zrównoważony rozwój tych trzech ośrodków i bycie obecnym w tych ośrodkach. Obecność jest naszym prawdziwym ja a te trzy ośrodki to narzędzia dla kreatywności, inicjatywy i intuicji, mam dostęp do nieskończonej mądrości.
Dziś nasz świat to świat umysłu. Myślę, więc jestem! Myśl potrzebuje przeszłości, aby tworzyć przyszłość. Myśl nie zna teraźniejszości, nie lubi jej i chce zmieniać, według swoich pomysłów. Ja już głośna mówię, że chciałabym żeby ta chwila wyglądała tak i tak i mam konflikt wewnętrzny, bo ta chwila wygląda inaczej :-) Chciałabym, żeby rano wszyscy ładnie wstali, umyli ząbki i zjedli śniadanie....a wszystkim nie chce się wstawać, myć zębów i nie są głodni :-) Moje uczucia, które się pojawiają związane są z myślami, niespełnionymi wyobrażeniami i często sztucznymi potrzebami: porządku, przestrzegania zasad, akceptacji, bezpieczeństwa. Bo moim zdaniem są potrzeby prawdziwe i potrzeby stworzone na potrzeby planszy, żeby gra mogła się toczyć. Ale to inna bajka :-)
Podsumowując: mamy trzy ośrodki, narzędzia dla kreatywności, inicjatywy i intuicji. Mamy dostęp do nieskończonej mądrości. Nasze relacje na poziomie świadomości to relacja jedności, miłości i tam musimy się udać :-) , żeby zmienić naszą rzeczywistość i nie grać już na planszach naszych wyobrażeń.
Elżbieta Rogalewicz
czwartek, 26 października 2017
czwartek, 28 września 2017
Nadchodzi era ideacyjna czy idealistyczna
Dziś na warsztat biorę znanego socjologa Pitrima Sorokina. Zwiastował on w książce The Crisis of our Age wyczerpywanie się kultury zachodniej i przewidywał jej głębokie przekształcenie. Sorokin jest również twórcą teorii cyklicznego rozwoju społeczeństw. Ja w tym poście będę wyjaśnić prognozy i cykliczność Sorokina na podstawie teorii polaryzacji i własnej rozszerzonej piramidy Maslova.
Zacznę od tego, że Sorokin wyróżnia 3 kultury: zmysłową, ideacyjną oraz idealistyczną ( integralną). Kultura zmysłowa powstaje wtedy, gdy ludzie uznają zmysły za dominujący środek poznania rzeczywistości i tę właśnie zasadę wyraża ta nasza dzisiejsza nowoczesna kultura. Przykładem kultury ideacyjnej była kultura średniowiecza. Główną przesłanką tej kultury była wiara w Boga. Najwyższą zasadą prawdziwej rzeczywistości i wartości był nieskończony, ponadzmysłowy i ponadrozumowy Bóg. Dominującym środkiem poznanie była więc w średniowieczu intuicja. Sorokin zwiastuje po kulturze zmysłowej powrót do kultury ideacyjnej i w tym wyraża się jego cykliczność społeczeństw.
Człowiek, według Sorokina, ma trzy środki poznania: intuicję, rozum i zmysły a dominujący środek wyznacza rzeczywistość i obowiązujące wartości. Obraz rzeczywistości jaki tworzymy za pomocą środków poznania stanowi dalej podstawę systemów społecznych. Jeśli dominują zmysły mamy kulturę zmysłową.
Trzecią kulturą opisywaną przez Sorokina jest kultura idealistyczna ( integralna). W tej kulturze wykorzystuje się wszystkie 3 środki poznania czyli zmysły, rozum i intuicję. Tak naprawdę nie wykorzystując wszystkich środków poznania tworzymy wypaczony obraz rzeczywistości i wypaczone system społeczne. Według Sorokina prawdziwa rzeczywistość jest częściowo ponadzmysłowa i częściowo zmysłowa.
Pokrótce przedstawiłam idee Sorokina a teraz wyjaśnię je korzystając z teorii polaryzacji. Ta ciągła cykliczność a z nią przychodzące kryzysy wynikają z braku zarządzania pozytywnymi aspektami dwóch biegunów: kultury zmysłowej i kultury ideacyjnej. Czy raczej nie wykorzystywaniem integralnym wszystkich środków poznania: zmysły, rozum i intuicja. To jest trochę tak jak z oddychaniem. Cały życiodajny proces składa się z integralnego wykorzystania wdechu i wydechu. Inaczej mówiąc kultura zmysłowa i kultura ideacyjna nie wykluczają się a uzupełniają. Sama kultura zmysłowa dochodzi do momentu wyczerpania swoich możliwości, do kryzysu i przekształca się w kulturę ideacyjną, ludzie szukają pomocy w ponadzmysłowych siłach. Zarządzania polaryzacyjne daje nam połączenie wszystkich środków poznania, prawidłowy obraz świata i kulturę integralną.
Wczoraj umieściłam na blogu rozszerzoną piramidę Maslova, która daje obraz na jakim poziomie jesteśmy i ile jeszcze musimy przejść cykli, aby stworzyć kulturę integralną. Wejście na drogę dalszego rozwoju, ponad rozwoju w wiedzy, to wejście na coraz bardziej integralne widzenia świata. W tej chwili większość ludzi na świecie jest na poziomie skill - centric i self - determining. Nowe ruchu w stronę turkusu to osoby z zielonego memu self- questioning. Na tym poziomie zaczyna się praca na własnym rozwojem duchowym, który pozwala na dekonstrukcję starego sposobu myślenia.
Elżbieta Rogalewicz
środa, 27 września 2017
Rozszerzona piramida Maslova
Piramida Maslova nie kończy się na potrzebie rozwoju w wiedzy dalej jest jeszcze droga do mądrości. Dziś chciałam przedstawić własną koncepcję piramidy. Łączę ją, nakładam na piramidę potrzeb Maslova 10 poziomów rozwoju ego Susan Cook Greuter. Oczywiście, żeby było choć trochę zabawnie umieściłam element teorii spiskowej o Nowym Porządku Świata :-) A wiadomo, że w każdej teorii jest odrobiona prawdy :-)

Tak naprawdę łączę cztery teorie: Maslova, Susan Cook- Greuter Kabałę i Dynamikę Spiralną/ Teorię Integralną.Ta
dynamika jest mi potrzebna, bo wynika ona z istnienia biegunów, które
wprawiają wszystko w ruch: wewnątrz i na zewnątrz, indywidualnie i
grupowo.
Już omawiałam wstępnie w innych postach polaryzacje i istnienie paradoksów jak to, że człowiek nie może rozwijać swojej autonomii i niezależności poza społeczeństwem. Kabała mówi, że istnieją tylko potrzeby i pragnienia i dlatego poziomy ego Susan umieściłam na piramidzie potrzeb Maslova. Specjalnie się nie rozpisuje w tym poście, bo po pierwsze wciąż badam i szukam a po drugie będę chciała wykorzystywać wyniki tych badań w pracy.
Moja piramida składa się z dwóch piramid a oparłam mój model na dwóch biegunach: dualizmie i niedualizmie.
Szczegółowo na razie nie będę tego omawiać, bo mój model zawiera za dużo informacji. Ujawniam na razie zdjęcie, które można sobie poczytać :-) Najważniejszą informacją jest to , że szczyt piramidy Maslova jest trampoliną ( Słowo Kena Wilbera) do dalszego rozwoju.
Elżbieta Rogalewicz
wtorek, 26 września 2017
Ekonomia organiczna - orientacja produktywna
Moją teorię o ekonomii organicznej stworzyłam instynktownie, ale dziś mogę ją i siebie :-) oprzeć na słowach Ericha Fromma, którego właśnie studiuje. Orientacja produktywna, porządek produktywny Fromma jest tym samym co ja chciałam przekazać za pomocą ekonomii organicznej. Zachęcam wszystkich do przestudiowania: Niech stanie się człowiek i Ucieczkę od wolności właśnie autorstwa Ericha Fromma i moich opinii też :-)
Każdy człowiek ma swój potencjał, zdolności, którymi może zapładniać nasz wspólny świat. Każdy człowiek jest producentem, jest produktywny. Niestety dzisiejszy porządek, głównie ekonomiczny nie pozwala człowiekowi na pełny rozwój własnego Ja, własnego potencjału. Pierwszą potrzebą, którą człowiek ma jest jedzenie i bezpieczeństwo. Znane są wam na pewno potrzeby wg. Maslova. I to zależy od porządku społecznego, czy spełnienie tych podstawowych potrzeb możemy mieć zagwarantowane, aby móc się w pełni rozwinąć. Porządek społeczno - ekonomiczny trzyma ludzi w strachu o te podstawowe potrzeby.
W szkołach dzieci rozwijają jedynie zdolności poznawcze na potrzeby właśnie tego porządku, nie ma w nich miejsca i czasu na integralny rozwój: ciało, emocje, umysł, dusza. W sumie nie dziwie się wszelkim teorią tzw. spiskowym. Z perspektywy ten porządek właśnie tak wyglądy, jakby był spreparowany dla partykularnego interesu. Zwłaszcza dziś, kiedy technologia pozwala nam na wyżywienie wszystkich ludzi na ziemi.
Znacie to stare powiedzenie dziel i rządź!? Na tym dzieleniu właśnie oparty jest nasz świat. Musimy wiedzieć, że nasz świat oparty też jest na dwóch przeciwstawnych biegunach a dynamizm pomiędzy biegunami np. między dobrem i złem jest źródłem wszelkiego postępu. Dzieleni jesteśmy na kraje, na religie, na państwa, czyli dwa bieguny my i oni itd. Tymi podziałami, w których jesteśmy aktorami- automatami, ktoś zarządza, wymusza tym samy postęp i wysokie miejsce w hierarchii dla siebie. Tylko ten postęp nie dotyka samego człowieka.
A w człowieku od tysięcy lat nie nastąpił żaden postęp, bo właśnie człowiek nie wykorzystuje biegunowości w swoim rozwoju. Zarządzanie biegunami w sobie to droga do postępu w człowieku. Np. egoizm i altruizm, paradoksem jest to, że człowiek musi kochać siebie i dbać o rozwój swojego potencjału, aby być zdolnym do altruizmu, czyli do budowanie prawdziwej wspólnoty, do kochania innych. Paradoksem jest również to, że człowiek musi być w społeczeństwie, aby móc rozwijać własny potencjał. Społeczeństwo generuje indywidualny rozwój.
Tak więc porządek społeczny to warunek tego czy człowiek się rozwinie czy nie! To dlatego nazwałam swoje ekonomię organiczną. Chodziło mi o stworzenie takich podwalin pod rozwój człowieka, które wprowadzą nas w końcu w pełni produktywny kurs. Kurs, który pozwoli nam wykorzystać w pełni nasz organiczny potencjał
Elżbieta Rogalewicz
środa, 20 września 2017
Ego Egoizm - w poczuciu oddzielenia
Według Ericha Fromma wszyscy żyjemy w wewnętrznej sprzeczności. Z jednej strony należymy do natury, nasze ciała należą do natury a z drugiej strony przekroczyliśmy jej granicę dzięki umysłowi i wyobraźni. A według Michaela Laitmana to oddzielenie od systemu natura czyni nas egoistami.
Człowiek nie żyje i nie pracuje w systemie i dla systemu natura, człowiek żyje i pracuje tylko dla siebie wykorzystując naturę. Zwierzę, dzięki instynktom, adaptuje się do środowiska i dzięki temu zawsze należy do systemu natura. A człowiek, z osłabioną mocą instynktów, popychany wewnętrznymi sprzecznościami, wkroczył na drogę tzw. umysłu i postępu. A co jest celem tego postępu?
Człowiek oddzielił się od systemu natura dzięki umysłowi i to umysł człowieka musi się rozwijać, tak żeby już z innej pozycji stać się częścią systemu natura. 9 poziomów ego, o którym mówi Susan Cook Greuter to moim zdaniem właśnie droga rozwoju zdolności umysłowych do poziomu, w którym na nowo, ale podkreślam, że już z innej pozycji, poczujemy się częścią systemu natura.
Umysł udręczony wewnętrznymi sprzecznościami tworzy bezpieczne przystanie jak religie, ideologie. One w pewnym stopniu dają nam poczucie harmonii i równowagi. Jednak sprzeczności są i ciągle dają o sobie znać popychając człowieka do dalszego rozwoju. Moim zdaniem zbytnie przywiązanie do iluzji każdej religii ( świeckich też :-) ) jest przeszkodą w rozwoju i nam nie służy.
Aby zrozumieć powyższe muszę trochę powiedzieć o tajemniczo brzmiącej świadomości. Moje ciało to także umysł, który stwarza ego. To ego stworzone z doświadczeń ciała i umysłu bierzemy za swoje JA. Jestem ela, jestem mamą, jestem polką itd...( specjalnie piszę z małej litery, bo obiektywnie polska, rola mamy do końca życia to są wytwory naszego umysłu, są umowne, są naszymi przystaniami).
Świadomość jest jakby coraz mocniej ukazującym się świadkiem naszego doświadczenia a może inaczej nasze doświadczenie i rozwój umysłu prowadzą do coraz większej świadomości, czyli doświadczenia naszego JA transcendentnego, czyli przekraczającego granicę systemu natura, przekraczającego nasze ciała i nasz umysł.
Im wyższa świadomość tym łatwiej zrozumieć naszą obecną sytuację i łatwiej ją zmienić, bez konieczności użycia siły. Jestem przekonana, że to te nasze bezpieczne przystanie jak religie i ideologie są głównym powodem wojen i krwawych rewolucji. Im wyższa świadomość tym mniejsze poczucie oddzielenia i mniejsze poczucie sprzeczności w środku. A to z pewnością przekłada się na jakość świata, który tworzymy.
Elżbieta Rogalewicz
środa, 13 września 2017
Prywatny pieniądz i hierarchia to dwie ważne przeszkody dla nowych idei
Dziś chciałam spojrzeń na dzisiejszy prywatny ( banki prywatne kreują pieniądze) pieniądz i hierarchię jako narzędzia, które kiedyś pomagały nam w rozwoju a dziś przeszkadzają. Wszyscy chcemy zarabiać pieniądze, bo one gwarantują dostęp do rzeczy, których potrzebujemy. Tak się kiedyś umówiliśmy, pieniądze są narzędziem pozyskiwania rzeczy i usług. Potrzebujemy też hierarchii, bo nie nauczeni jesteśmy myśleć i działać samodzielnie.
Po pierwsze, muszę to napisać, to nasze potrzeby nie są nasze tylko systemowe, a że wciąż przeważająca część naszego społeczeństwa ma umysł społeczny to bierze społeczne, systemowe potrzeby za swoje :-( O umyśle społecznym pisałam już wcześniej, ale coś napiszę.
Żeby zarabiać pieniądze trzeba należeć do jakieś grupy, która ma udział w systemie. System jest hierarchiczny, więc często udziały mają ci co są bliżej góry, bo to góra tworzy system. Każdy biznes jest niejako wpisany w system i musi mieć wsparcie system, aby trwać. Ludzie bez samodzielnego myślenia są też niejako kierowani.
I teraz co się dzieje jak pojawiają się nowe idee, których system nie wspiera. Nie ma o nich mowy w mediach, nie ma o nich mowy na uczelniach, nie ma o nich mowy w szkołach i rodzinach. A ludzie przecież w większości mają umysł społeczny a umysł społeczny to umysł kreowany. To dlatego autorytety jak aktorzy promują idee i produkty. Ludzie potrzebują autorytetów, którzy wykreują ich myśli, poglądy. To dlatego media stały się czwartą władzą.
Jak nowa idea nie ma wsparcia systemu np. pieniędzy na opłacenie aktora to czy nie może zaistnieć? Nawet jak weźmiemy kredyt na aktora to bez ciągłego wsparcia nic z tego nie będzie, bo umysł społeczny człowieka musi mieć powtórki i powtórki, aby wbić sobie coś do głowy. Poza tym system ma już idee i nie chce zmian. Bo ludzie na stanowiskach np. na uczelniach musieliby np. ustąpić. A w systemie hierarchicznym z monopolem banków prywatnych na kreowanie pieniędzy żadna zmiana nie jest możliwa bez zmiany głowy. Choć i zmiana głowy nic nie zmieni, bo ci następni przyjdą też będą chcieli utrzymać status quo. Patowa sytuacja, która musi skończyć się kryzysem, który może wprowadzić zmiany. Choć i to nie jest pewne, bo po kryzysie ci sami ludzie co rządzili zmieniają tylko jak kameleon kolory i nic się nie zmienia :-) Kolory tylko , czyli forma :-)
Pieniądz i hierarchia to dwie ważne przeszkody dla nowych idei. Brak hierarchii i społeczny pieniądz to droga do dalszego rozwoju ludzkości. Oczywiście potrzebna jest zmiana edukacji. Ludzie muszą uczyć się samodzielnie myśleć, negocjować i dyskutować. To czy nowa idea będzie czy nie powinno być wynikiem negocjacji społecznych. Pieniądze dziś są kreowane przez prywatne banki, które mają wszystkich w szachu, bo każą sobie płacić odsetki. Kredyt to dobra forma wspierania, ale tylko bez odsetek i w przypadku porażki idei bez potrzeby zwrotu.
Zmiana edukacji jest istotna, bo ludzie muszą się rozwijać. Władza nie da rady, tak kiedyś, zrobić wszystko za ludzi. Zmieniły się czasu i trzeba dopasować narzędzia do czasów, w którym dane jest nam żyć. Nowe czasy potrzebują nowych umysłów. Nowe umysły potrzebują nowych narzędzi.
Elżbieta Rogalewicz
W głowie się nie mieści
Znacie tak takie powiedzonko " w głowie się nie mieści"? Ja oczywiście znam, ale tak naprawdę znaczenie tego powiedzenia zrozumiałam dopiero dziś. A to za sprawą wiedzy o rozróżnieniu naszego rozwoju horyzontalnego i wertykalnego.
Bardzo często firmy narzekają, że wydają mnóstwo pieniędzy na szkolenia dla pracowników, ale one de facto nic nie dają, nie przynoszą zmiany. Powodem tego jest rozwój tylko horyzontalny, czyli kompetencji bez rozwoju wertykalnego, czyli poszerzanie zdolności umysłowych.
Jak można opisać rozwój horyzontalny i wertykalny? Rozwój horyzontalny to tak jakby do tego samego dzbanka o tych samych rozmiarach nalewać cały czas nowe wiadomości i nowe kompetencje.Z tego samego poziomu nadawania znaczeń i sensu naszym działaniom próbujemy poszerzać wiedzę. Efekt jest taki. że tak naprawdę te nowe kompetencje nie mieszczą się w naszej głowie, więc nie powodują zmiany.
Rozwój wertykalny to tak jakby poszerzać naczynie do którego nalewamy nowe kompetencje. Inaczej rozwój wertykalny to tak jakby wejść wyżej na górę i zobaczyć więcej, tego czego wcześniej nie mogliśmy z niższego poziomu dostrzec i zrozumieć. Dopiero połączenie rozwoju horyzontalnego i wertykalnego może przynieść zmianę.
Czym więcej jest ten rozwój wertykalny i jak go praktykować? Trzeba zacząć zdawać sobie sprawę, że to z czym się identyfikujemy, co określa nasze ja jest konstruktem myślowym i że nasze prawdziwe ja możemy poznać w relacji z innymi. Mamy dwa narzędzia do pracy: zarządzanie biegunami oraz przejście od subiektywnej percepcji do obiektywnej percepcji siebie i otoczenia.
Zarządzanie biegunami to dość ciekawe narzędzie, bo okazuje się, że nauczeni jesteśmy do myślenia jednobiegunowego. Np. w firmach toczy się nieskończona dyskusja czy lepsza jest centralizacja czy decentralizacja, lepszy jest chaos czy procedury? Zarządzanie biegunami uczy nas jak łączyć bieguny wykorzystując pozytywne ich strony. Fundamentem konstruktu myślowego, w którym żyjemy są bieguny: dobra i zło, piekło i niebo, anioł i szatan. Kształtujemy też swoją osobowość na zasadzie biegunowości i dzięki temu ludzi możemy podzielić na typy: np. introwertyk czy ekstrawertyk. Proces indywiduacji zaczyna się od uświadomienia sobie konstruktu zbudowanego na zasadzie biegunowości. Ja dziś jestem egoistką i altruistką, bo żyje dla siebie i dla innych. Kiedyś bałam się egoizmu!
Drugie narzędzie to praca z rzeczami z którymi się identyfikujemy: jestem inżynierem, jestem polakiem itd... bycie polakiem czy inżynierem jest pewną nadbudową na ja, ale ja nie jest tą nadbudową. Takie obiektywne, z zewnątrz spojrzenia na siebie i otoczenie daje szanse na transformację, zmianę i na poszukiwanie prawdziwego ja. Ja, korzystając z zasady biegunowości, jest zależne i niezależne. To w relacjach z innymi tak naprawdę mogę odnaleźć sobie, choć czas kontemplacji bez relacji też jest potrzebny. Inne osoby są lustrem, w którym mogę się przejrzeć i dzięki temu pracować nad byciem prawdziwym sobą.
Czy w życiu jest coś obiektywnie złe lub dobre? Czy np. takie prozaiczne odbijanie się po obiedzie jest złe, dobre czy neutralne. To ludzie nadają znaczenie i sens i ludzie mogą to zmienić stawiając na rozwój wertykalny.
Elżbieta Rogalewicz
środa, 19 lipca 2017
Myślenie Out of the box
Jak pracowałam w działach eksportu moi tzw. szefowie ( odcinam się od hierarchii) usilnie chcieli myśleć i zmuszać innych do myślenia out of the box - czyli tzw. poza pudełkiem. Kiedyś tzw. szef pokazał mi dwie takie same ulotki i pyta się mnie czym się różnią. Odpowiedziałam mu, że tym kto na nie patrzy i się nie pomyliłam. On oczywiście zdębiał, bo nie spodziewał się takiej odpowiedzi, bo nic nie wiedział o świadomości. Ja też nie wiedziałam, więc odpowiedz była intuicyjna. Kto patrzy z jego wierzeniami, ideami, światopoglądem ma wpływ na to co zobaczy i w jaki sposób będzie myślał i się zachowywał. No chyba, że rozwinie swój umysł do poziomu transformującego i wtedy znaczenia, ideologie, wierzenia nie będą już nim rządzić i nim sterować.
Dziś na temat myślenia out of the box z racji badania tematu świadomości mogę powiedzieć znacznie więcej. To pudełko to myślenie konwencjonalne, czyli głęboko zakorzeniony konstrukt religijno -społeczno- kulturalna, który został niejako nam wprogramowany w procesie socjalizacji, edukacji. Ta struktura nie daje wolności do jej negacji i tym samym refleksji i myślenia w ogóle. Jak wydostać się z pudełka? Kluczem jest praca na rozwojem złożoności umysłu. Im większa złożoność umysłu tym więcej patrzymy na COŚ a nie PRZEZ COŚ - czyli to nasze pudełko.
Robert Kegan dzieli umysły na społeczne, indywidualne i transformujące. Przybliżę wam opisy tych umysłów, bo ciekawe konkluzje z tego wychodzą.
Umysł społeczny - osoba, która postrzega świat za pomocą umysłu społecznego jest PODMIOTEM systemu wartości i oczekiwań swojego otoczenia ( rodzina, religia, naród, ludzie z otoczenia). Człowiek boi się wychylać a ocena otoczenia jest oceną własną samego siebie. Na kolejnym poziomie umysłu indywidualistycznego ocena innych ludzi nie jest już PODMIOTEM, ale PRZEDMIOTEM. Umysł indywidualistyczny jest w stanie oddzielić opinię innych osób od swej własnej opinii o sobie. Zdolność przyjmowania lub odrzucania opinii, wartości, przekonań, pomysłów, również naszych własnych, w ramach bardziej złożonego systemu - szeregowanie ich, tworzenie nowych wartości lub przekonań umożliwia nam stanie się autorem własnej rzeczywistości i widzenia siebie jako źródła wewnętrznej władzy. Na tym poziomie człowiek boi się, że nie sprosta własnym standardom i straci kontrolę nad pisaniem własnego scenariusza.
A jak nie być niewolnikiem również własnych teorii , systemu, struktury czy ideologii? Musimy stworzyć jeszcze bardziej złożony sposób postrzegania, który umożliwi spojrzenia na STRUKTURĘ a nie jedynie spojrzenie przez jej pryzmat. Postrzeganie staje się bardziej złożone , kiedy możemy popatrzeć NA COŚ, zamiast patrzeć PRZEZ COŚ. Czyli my będąc w pudełku zawsze patrzymy na świat PRZEZ COŚ - nasze wierzenia, nasze przekonania, nasze teorie, nasze cechy. Oznacza to, że jeśli chcemy zwiększyć złożoność umysłu, musimy przesunąć akcenty systemu budowania własnego JA z podmiotu na przedmiot.
Podmiot to wszystko co składa się na naszą tożsamość, nasza JA. Nasze relacje, personalne cechy, nasze własne przypuszczenie jak działa świat, nasze zachowanie, nasze emocje. Rzeczy, które są podmiotem nie możesz zobaczyć, bo są częścią ciebie. A że nie można ich zobaczyć są traktowane jako pewnik. Robert Kegan definiuje podmiot jako te elementy naszej wiedzy czy sposobu organizowania, z którymi się identyfikujemy, do których jesteśmy przywiązani. Przedmiot to przeciwieństwo podmiotu. Przedmiot to może być też jakoś relacja, nasze cechy czy wierzenia. To co różni podmiot od przedmiotu to to, że podmiot ma nas a my mamy przedmiot. Rzeczy, które są przedmiotami to te elementy naszej wiedzy czy sposobu organizowania, nad którymi możemy się zastanowić, spojrzeć na, wziąć odpowiedzialność za, kontrolować i pracować nad. Tak więc na drodze rozwoju umysłu musimy coraz więcej rzeczy przesuwać w naszej percepcji siebie z podmiotu na przedmiot.
Jestem Polką może być podmiotem lub przedmiotem. Jeśli się identyfikuje z bycie Polką nigdy się nad tym nie pochylę. Ale jeśli bycie Polką przesunę na pole przedmiotów i zacznę badać i pracować na tą rzeczą to mój światopogląd przez to staje się bardziej złożony, szerszy. Każdy z poziomów złożoności umysłu posiada wyraźne różnice się relacji podmiot- przedmiot, znacznie bardziej złożony sposób postrzegania, który umożliwia patrzenie na coś, podczas gdy wcześniejszy sposób postrzegania wiązał się tylko patrzeniem przez coś.
Tak więc podsumowując nasze pudełko to jest to wszystko co ma nas, czyli podmioty tworzące nasze JA. Żeby wyjść z własnego pudełka musimy przesuwać to co jest podmiotem na pole przedmiotów, nad którymi możemy się zastanowić i popracować. Jestem Polką może być podmiotem a może być przedmiotem. Im szerzej chcemy patrzeć na świat i więcej zobaczyć tym więcej pracy musimy włożyć nad rozwojem złożoności naszego umysłu.
Elżbieta Rogalewicz
na podstawie książki Odporność na zmiany Robert Kegan
wtorek, 18 lipca 2017
Dziś mamy erę stałego rozwoju
„Wobec wszelkich cywilizacji działa jedna jedyna, potężna dźwignia: mianowicie religia. Źródłem wszelkiego rozkwitu i wszelkiego upadku ludzkiej egzystencji jest ruch zapoczątkowany w tej najwyższej sferze"Erich Fromm: "Teoria prawa macierzystego i jej związek z psychologią społeczną"
Wiecie na pewno, że kiedyś dawno temu istniał Kult Wielkiej Bogini, panował matriarchat. Badając temat świadomości i rozwoju ego natknęłam się na ciekawe wyjaśnienia naszych religijnych wierzeń, poczynając od kultu Bogini. Nasza percepcja i rozumienie otaczającego świata kształtuje nasze wierzenia,ideologie , idee, tradycje - naszą rzeczywistość.
Człowiek w okresie kultu kobiet nie łączył przyjścia na świat dziecka z zapłodnieniem przez mężczyznę, nie dostrzegał tego związku przyczynowo -skutkowego pomiędzy sexem i narodzinami. Ziemię i kobiece moce deifikowano, jako źródło wszelkiego życia i pokarmu.Kobiety przypominały bogów. Co miesiąc krwawiły, zgodnie z rytmicznym cyklem natury. Ale o dziwo nie umierały. Jak ustawało krwawienie ich ciało się zmieniało i wydawały życie. Kobieta stanowiła ucieleśnienie samej ziemi, wierzono, że całe postrzegane życie i pokarm pochodzą wprost od ziemi i kobiet. Dopóki człowiek nie rozwiązał zagadki skąd się biorą dzieci wszelki praktyki religijne koncentrowały się na składanie hołdu kobiecie i ziemi. Jednak ostatecznie zmieniło się nasze rozumienie i postrzeganie, nasze światopogląd poszerzyły się, ale w związku z tym pojawiły się nowe tajemnice do rozwiązania.
Pojawienie się społeczeństwo rolniczych wymusił zwiększoną świadomość pór roku i w efekcie człowiek dostrzegł wpływ słońca na wegetację. W wyniku obserwacji stało się jasne, że nawet jeśli ziemia dawała życie, najwyższa energia twórcza pochodzi od Słońca. Tej obserwacji towarzyszyło również odkrycie roli mężczyzny w prokreacji. Nowa era, era patriarchatu zaczęła się tak naprawdę wtedy, kiedy nasi przodkowie podnieśli wzrok do góry i dostrzegli partnerstwo Słońca i Ziemi oraz Kobiety i Mężczyzny w podtrzymywaniu życia i gatunku. Jednak dostrzeżone partnerstwo nie dało równouprawnienia, dominował Bóg Ojciec, męskie bóstwo, niczym Słońce. Jak widzimy w wyniku dokładniejszej obserwacji natury nastąpiła zmiana świadomości, interpretacji świata. Obserwacje te jednak nie były wolne od błędów i wpędziły człowieka w obsesje na punkcie śmierci. Wiązało się to z wiarą, że Słońce rodzi się i umiera codziennie. Człowiek zastanawiał się, gdzie udaje się Słońce po śmierci i czy my podczas snu też się tam udajemy! Doznawane w snach lęki i rozkosze wpływały na archetypowe wyobrażenia nieba i piekła. Słońcu, Ojcu, Ozyrysowi a potem Chrystusowi nadano rolę rozstrzygającego naszą wartość po śmierci.
Przyglądając się przyrodzie człowiek dostrzegł cykl narodzin, życia, śmierci i zmartwychwstania. Wierzono, że za zmartwychwstaniem Słońca kryje się potężna, nieznana, ponadzmysłowa siła. Ciekawe jest też , że nasi przodkowie obserwując korzystny wpływ rozkładających się szczątków zwierząt i krwi na rozwój roślin ustanowili formułę magiczną powiadającą, że życie pochodzi od śmierci. Właśnie z takiego myślenia brały się święte ofiary, idea zmartwychwstania oraz rozwój władzy kapłańskiej, odpowiedzialnej za odradzanie się Słońca. Charakter samej ofiary zmieniał się od składnia ofiar z ludzi, poprzez zwierzęta a następnie z chleba i wina.
A jak jest dziś. Zamiast tworzyć naszą rzeczywistość w oparciu o teraźniejszą obserwację opieramy się na nieaktualnych już wynikach obserwacji naszych przodków. Dziś już wiemy, że Słońce nie umiera i nie zmartwychwstaje. Wiemy, że istnieje cały czas. A jego tzw. śmierć jest iluzją. Więc może jednak nasze wierzenia, tradycje i ideologie powinny się dziś zmienić i ciągle zmieniać w oparciu o percepcje i rozumienie?
Dziś ogłaszam formułę opartej na magii stałego rozwoju. Mieliśmy erę odżywiania i kultu matki ziemi, mieliśmy erę życia, katastrofy i zmartwychwstania a dziś mamy erę stałego rozwoju. Utożsamialiśmy się z umierającym/ zmartwychwstałym Słońcem , Bogiem Ojcem. Wierzyliśmy, że śmierć można przezwyciężyć w sposób magiczny poprzez podporządkowanie się formułom, rytmom i doktrynie. Ale to już minęło. Teraz czas na utożsamianie się z promienistym, zawsze żywym Słońcem. Podobnie jak Słońce my też nie umieramy, bo śmierć jest złudzeniem, tak jak noc. Życie to proces stałego rozwoju i konfliktu. Ludzkość rozwija świadomość ciągłości istnienia, która w końcu rozpuści żądło śmierci. Dziś to jednostka, a nie plemię, rodzina czy naród stanowi podstawową jednostkę społeczną.
Elżbieta Rogalewicz na podstawie Tarot Thota Lon Milo DuQuette
poniedziałek, 19 czerwca 2017
Wolność tylko w systemie
Cała natura , świat to jeden wielki system, więc tylko o jednej wolności możemy w ogóle rozmawiać o wolności w systemie. A czym jest ta wolność w systemie? Ja mam taką odpowiedź: wolność to realizacja swojego potencjału dla dobra całego integralnego systemu natura. System człowieka to system oddzielony od natury. My wyzyskujemy naturę dla dobra naszego, własnego systemu, który sobie stworzyliśmy. Dodatkowo każdy z nas pracuje na własną rzecz a nie na rzecz wszystkich ludzi. Czyli jesteśmy skrajnymi egoistami. Prawdopodobnie wynika to z naszego obecnego poziomu świadomości, postrzegania. Po prostu nie widzimy, że jesteśmy częścią jakiegokolwiek systemu. Na razie tylko ze strachu i widząc w tym własny interes łączymy się we wspólnoty, w których porządku pilnuje tzw. państwo i kościół. Mam porządek hierarchii, która stwarza nasz świat.
Jak dla mnie dziś pozyskiwanie wolności to samoświadomość poprzez zdystansowanie się do aktualnego systemu. Co nie jest łatwe, bo identyfikujemy się z myślami, pojęciami, znaczeniami tego systemu. Ja jestem Polką, ja jestem żoną, ja jestem ...poza tym muszę coś jeść, czyli muszę w tym systemie uczestniczyć. Jestem częścią systemu i nie mogę uciec od ludzi ani od natury. Tak więc moją wolność muszę znaleźć w systemie. Muszę znaleźć swój potencjał i realizować go dla dobra systemu natura, w czym system człowieka mi przeszkadza. Po pierwsze system człowieka ma już dla mnie rolę, więc w ogóle nie interesuje się moim naturalnym potencjałem po drugie jest w opozycji, wykorzystuje system natura. Ale nie mogę uciec od ludzi, bo z nimi też tworzę system.
Pojawiają się teraz na całym świecie inicjatywy wolnych szkół demokratycznych. Dzieci nie muszą zdawać matury, testów, iść na studia. Same kierują własnym życiem, w sensie jak i co chcą robić. Jest to wspaniała inicjatywa tylko czy mieści się w systemie? Jak mówiłam wolność możemy odnaleźć tylko w systemie, więc czy te szkoły odstając od wymogów aktualnego systemu są tak naprawdę wolne? Bo gdzie jak nie w systemie ludzi i natury możemy realizować swój potencjał? Ja też realizuje się sama, jestem samoukiem, nie lubię certyfikatów i wiecie co? mało kto mnie zauważa! Wkurza mnie, że aby zmienić zawód muszę spełnić tyle wymogów! Z jednej strony rozumiem, że wypracowaliśmy jakieś standardy, ale czasami mam wrażenie, że standardy są ważniejsze od funkcji , treści i sensu! Na pewno łączenie się w większe grupy z nowymi ideami już coś, mało bo mało, ale przynosi :-)
Moim zdaniem nowe inicjatywy muszą być akceptowane i wspierane przez aktualny nasz system. Inaczej często cofają się do starych schematów z powodu np. braku funduszy lub niezrozumienia inicjatywy przez wszystkich członków. Dodatkowo nowe idee nie mogą być kopiowane. Tzn. nie można stworzyć kopii wolnej szkoły Summerhill. To jeden człowiek z wizją i świadomością stworzył to miejsce. Kopiowane samych standardów bez DUSZY, czyli sedna inicjatywy na nic się zda. Nowe inicjatywy są wykorzystywane dziś jako źródło zarobku, są to jedynie często marketingowe hasła. Dzisiejszy system musi być otwarty na nowe inicjatywy, musi też wspierać wertykalny rozwój ludzi dorosłych.
Demokracja to jest kreacja systemu przez wszystkich ludzi. Ale czy system natury potrzebuje w ogóle naszej kreacji i kontroli? Myślę, że każdy z nas rodzi się z gotową rolą w całym systemie natura. Więc jedyne co musimy robić to odkryć nasz potencjał, naszą rolę. Wymaga to jednak odwagi. Ludzie ze strachu zamykają się w sztucznych systemach. Boją się zaufać sobie, innym i życiu.Tak więc wolne szkoły demokratyczne oznaczają odejście od dzisiejszego systemu stworzonego przez hierarchię i wykreowanie nowego w tzw.demokracji. Moim zdaniem dzisiejszy system pilnie potrzebuje wolności, choć jeszcze nie uwzględnił jej w procedurach. A wolności musimy szukać w świadomości. To rozwój świadomości może przynieść prawdziwą demokrację lub inną kreację lub bez kreacji, czyli zrozumieniu i akceptacji:-)
Ta deklarowana dziś wolność jak dla mnie to odejście od konwencjonalnego myślenia. Do tej pory żyliśmy w pewnym konstrukcje myślowym, które de facto jest pełen przemocy :-) Wolność jest rozświetleniem obszarów rzeczywistości, której nie znamy lub aspektów, które zepchnęliśmy do piekieł podświadomości. Wzrost świadomości daje wolność od schematu myślenia, w którym istniejmy od dłuuuuuuższego czasu. Rzeczywistość jest inna od tej rzeczywistości, którą my przez pryzmat naszego poziomu świadomości ( wglądu,perspektywy) odbieramy. Kolejne poziomy wertykalnego rozwoju rozświetlają kolejne aspekty tzw. rzeczywistości. Dziś nasze ja jest warunkowane schematem, do którego od urodzenia jesteśmy wtłaczani. Wzrost świadomości to też odnalezienie swojego własnego ja.
Elżbieta Rogalewicz
środa, 14 czerwca 2017
Czy JA istnieje?
Ostatnio doszłam do konkluzji ( według Krishnamurtiego dochodzenie do konkluzji oznacza śmierć, bo życie nie zna konkluzji, nieskończenie płynie:-)), że niejako mnie wcale nie ma i że jest to iluzja, że jest jakieś JA.
Widzę biologiczne ciało, wiem że mam zmysły i emocje, które postrzegają, mam pamięć, ale czy JA istnieje? Nazywam się ela, ale to jest tylko imię mi nadane. Mam biologiczną i w znaczeniu społecznym mamę i tatę, sama jestem mamą w sensie wydania na świat i funkcji społecznej. Mam pamięć o moich doświadczeniach. Szkoła, ludzie, media to programy zapisane w mojej głowie tworzące pewien porządek społeczny. To moje JA co biorę za JA jest częścią tego porządku. Od razu jak przyszłam na świat zostałam umiejscowiona w tym porządku - ela, polka, katoliczka, córka, siostra, ładna brzydka, mieszkająca w domu czy w bloku :-) itd... Jedni dostają tzw. lepszy przydział a drudzy gorszy :-) nie jestem córką króla, więc jestem plebsem :-)
JA jest tylko częścią porządku społecznego. A jak zostawię ten porządek społeczny to kim jestem? JESTEM NIKIM a może WSZYSTKIM :-) Ken wilber pisze, że świat jest ewolucją ducha, ekspresją ducha. Czyli można powiedzieć, że moje ciało, umysł ( tak jak cały świat materii) jest narzędziem ekspresji, formą dla ducha. A jeśli tak jest to zamknięty porządek społeczny może być przeszkodą dla tej ekspresji ducha. Bo np. nie wolno się śmiać a duch chce się śmiać. Czy blokowanie ekspresji ducha nie powoduje jungowskich cieni? Potwory, szatan, zło to jedynie nieujawniony, zablokowany duch, którego my zamkniętym porządkiem, poziomem rozwoju ego, postrzegania i rozumienia blokujemy, jeszcze nie znamy!?
Krishnamurt napisał, że miłość jest możliwa tylko gdy nie ma JA. Kiedy patrzymy na świat jak na ekspresję ducha to kochamy i doceniamy każdy jego przejaw. A jak identyfikujemy się z porządkiem społecznym, nie patrzymy z dystansu to dla idei religii jesteśmy wstanie zabić drugiego człowieka. Ale jak pisałam wcześniej świat jest ewolucją ducha, który dąży do samoświadomości a my i nasz umysł jest formą dla ducha. Im większa świadomość ( złożoność umysłu , szersza perspektywa, ) tym porządki społeczne będę w większym stopniu opierać się na akceptacji, zrozumieniu, miłości :-)
Elżbieta Rogalewicz
Praca za darmo na darmo :-)
Nie wierze w charytatywną pracę ( bez płacy, bez zysku )w naszym obecnym systemie.
Podsumujmy podstawowe zagadnienie czym jest praca i po co ją wykonujemy.Pracę wykonujemy po to, żeby zaspokajać swoje potrzeby, te podstawowe to jedzenie. Mogę pracować sama dla siebie i uprawiać rolę lub w systemie, specjalizować się w czymś np. w truskawkach i wymieniać się z innymi. Pieniądze oczywiście pomagają w wymianie i po to zostały wymyślone. Tak więc pracujemy w systemie, żeby zaspokajać nasze potrzeby. A królująca zasada w naszym obecnym systemie brzmi: każdy robi kalkulację na swoją rzecz i z tego myślenia wywodzi się ZYSK. Zysk jest zawsze kosztem kogoś innego. Mam więcej, ale tylko wtedy gdy ktoś innym ma mniej.
Inicjatywy demokratyczne, z potrzeby serca, charytatywne, dla dobra innych wywodzą się z zupełnie odwrotnej zasady, z innego systemu: wszyscy robią kalkulację dla dobra całego systemu. Czyli jak ja uprawiam truskawki to zależy mi, aby były jak najlepsze, żeby cały system, dzięki dobrze wykonanej mojej pracy, funkcjonował prawidłowo. A jak cały system będzie funkcjonował to ja i moje truskawki też będą. W dzisiejszym systemie uprawiam truskawki jak najniższym kosztem, najlepiej koszty ( np. ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków) przerzucam na innych tak, żeby kalkulacja wyszła jak najlepiej dla mnie. Mój zysk koszt kogoś innego.
Aby przetrwać mam dwa wyjścia: pracować w obecnym systemie, w którym robię kalkulację tylko dla siebie lub zmienić system.
I teraz co się dzieje jak w systemie, których nie chce się zmienić ( hierarchia, która chce utrzymać status quo) ja próbuje oddolnie dokonać zmiany. No muszę pracować za darmo. No bo nikt nie jest zainteresowany, więc nikt mi za moją pracę nie płaci. No ale za darmo długo nie pociągnę, więc jest to naiwne myślenie. I jeszcze na dodatek to naiwne myślenie jest wykorzystywane przez obecny system: młody człowiek najpierw musi pracować za darmo ( staż), żeby w ogóle dostać pracę. Utopijne myślenie jest zyskiem dla tych co robią kalkulację na swoją rzecz.
Oczywiście dzisiejsze problemy wynikają właśnie z tego, że system oparty na kalkulacji na swoją rzecz jest fałszywy. Cała natura pracuje dla dobra systemu, tylko człowiek pracuje na swoją rzecz. Moim zdaniem w dzisiejszym systemie nie można czuć się winnym, że pracujemy kalkulując na swoją rzecz, bo taki jest cały system stworzony przez człowieka. Jest on błędny, ale taki jest. Tak więc w tym systemie nie ma pracy za darmo, bo praca za darmo jest na darmo. Dopiero jak zapłacimy komuś za pracę oznacz to, że w ogóle jesteśmy zainteresowani - taki jest system.
Jestem przeciwniczką wszelkich zamkniętych systemów, bo świat i idee ewoluują.W każdy systemie muszą być opłacane nie tylko idee, którymi jesteśmy obecni zainteresowani, ale wszystkie jakie się pojawiają. Musimy dać sobie wszyscy wzajemną gwarancję. Dlatego też jestem za dochodem gwarantowanym, ale jak sugeruje Michael Laitman, tylko w powiązaniu z obowiązkową integralną edukacją. Integralna edukacja może zaprowadzi nas w stronę prawidłowego myślenia systemowego :-)
Elżbieta Rogalewicz
poniedziałek, 12 czerwca 2017
Powrót do oportunisty ( egoisty) - ochrona siebie.
Dziś zacznę zgłębiać poziomy ego, które każdy z nas przechodzi i powinien je poprawnie zintegrować. Pierwszym poziomem ego ( rozwój złożoności umysłu) jest oportunista - egoista. Jest to faza reakcyjna, służąca jak dla mnie do nauki ochrony siebie i swoich interesów. Jest to pierwsza i podstawowa rzeczy jakiej powinniśmy się w życiu nauczyć. Moim zdaniem ja w ogóle tej fazy w sobie nie zintegrowałam i już wam mówię dlaczego. Skorzystam z przykładu z życia.
W sobotę byłam na weselu i pijany facet z rodziny męża w geście namawianie mnie do tańca klepną mnie w tyłek. No niby nic ( wielu tak powie) a jednak moja prywatna, intymna strefa została naruszona. Oczywiście wyraziłam swój sprzeciw, ale moim zdaniem niewystarczająco. Na poziomie oportunisty jest akcja i reakcja. Tzn. ktoś cię krzywdzi to mu po prostu oddajesz. Moja reakcja powinna być właśnie na zasadzie akcja- reakcja, czyli klepnąć go w buzie :-) tak jak on mnie klepną w pupę:-) Czyż nie??!!!
Ciekawe jest jakie myśli przychodziły mi w trakcie incydentu. A że to rodzina to nie ma co afery robić, a bo pijany, a bo faceci tak robią, no w sumie nic się nie stało. Mówię sobie wielkie NIE! Wiecie skąd u dzieci doświadczenie molestowania, bo robi to ksiądz, którego dzieci mają słuchać, bo robi kochający tata, bo robi to dorosły, którego dzieci mają szanować. NIE! Dzieci muszą się nauczyć ochrony siebie. Jak ktoś, obojętnie kto go krzywdzi musi się nauczyć ochrony siebie. Bić, krzyczeć, żle się zachowywać, skarżyć.
Na poziomie oportunisty świat odbierany jest jako dżungla. I w tej dżungli dziecko musi nauczyć sobie radzić. Dopiero opanowując dobrze ochronę siebie można przejść do kolejnej fazy jaką jest faza konformisty, przynależności do grupy. Mam wrażenie, że my dorośli od razu chcemy, aby dzieci był częścią wspólnoty z jej hierarchią i porządkiem. Ja wiele razy miałam sytuacje, że nie chroniłam siebie, bo bałam się co ludzie powiedzą, że to moja wina, że oni nie chcieli itd. NIE!
Studiując rozwój ego dziś wiem, że muszę wrócić do tej fazy i ją zintegrować. Tzn. muszę stać się egoistką, która myśli tylko o sobie i walczy z innymi, bo świat to dżungla. Muszę się znów nauczyć akcji - reakcji. I nie chodzi , aby zostać na tym poziomie i tak się zachowywać. Ale chodzi o to w rozwoju ego , że jak będzie konieczność to będę mogła z dobrych aspektów tej fazy skorzystać. Dziś apeluje tylko do rodziców, aby pozwoliły dzieciom zintegrować fazę oportunisty i egoisty.
https://www.youtube.com/watch?v=JJ9JRQnQO8c
Elżbieta Rogalewicz
piątek, 28 kwietnia 2017
Moc i siła
Wszelka trwała zmiana musi zaistnieć wewnątrz nas i na zewnątrz. O tym mówi teoria integralna i ten temat chce dziś krótko poruszyć w tym poście. Wykorzystam koncepcję Davida R.Hawkinsa siły i mocy, ale trochę w zmienionej formie.
Wczoraj Integralni na stronie facebooka opublikowali tekst podkreślający tendencję do spłycania zrozumienia koncepcji i samej praktyki uważności ( mindfullness) a ja rozszerzyłam temat spłycania na inne " nowinki" i " mody", które pojawiają się w naszej przestrzeni: Montessori, CSR- odpowiedzialność biznesu czy asertywność.
Uważność staje się remedium na zakrywanie wszelkich trudności, z asertywności, jako tak naprawdę byciu sobą, pozostało tylko hasło " Umiejętność mówienia NIE", CSR stał się jedynie kolejnym martwym zapisem w misji firmy a Montessori została zredukowana do materiałów.
Ta płytkość w podchodzeniu, do tak w sumie ważnych i potrzebnych idei, wynika moim zdaniem z utrwalonego paradygmatu ekonomii zysku za wszelką cenę, naszej zwierzęcej egoistycznej natury i braku rozwoju świadomości oraz wykorzystywaniu jedynie zewnętrznej siły a ignorując wewnętrzną moc - głównie przez system hierarchii.
Jak dla mnie ta zewnętrza siła to są władza, pieniądze, dostęp do mediów, piękne słowa, tytuły, forma przekazu - profesjonalizm. A źródeł mocy tak na prawdę nie znamy - jedni mówią, że pochodzi od Boga:-). Są ludzie obdarzeni siłą i są ludzie z mocą. Tak naprawdę wszelkie idee pochodzą od ludzi z mocą a rozpowszechniają te idee, choć dziś jedynie na krótko lub na własnych użytek, ludzie z siłą.
Są też ludzie, którzy wewnętrznie czują moc nowych idei i pracują nad sobą, aby te idee prawdziwie urzeczywistnić. A ta praca nad sobą jest wielkim trudem i aktem odwagi. Obserwacja, badanie a potem zmiana dokonuje się przez negacje tego co jest, wszelkich zastałych myśli, idei, relacji, systemów oraz skonfrontowanie się ze wszystkim" złymi" aspektami swojego ja, wypieranymi przez środowisko zgodnie z obowiązującym schematem myślenia. Ale zmiana wewnętrzna potrzebuje tez odpowiedniego otoczenia, wspierającego środowiska.
W naszym świecie panuje głównie siła i ludzie siły. Pojawiają przebłyski mocy i to one są prawdziwym źródłem rozwoju. Wykorzystaliśmy przebłyski mocy w rozwoju technologii, ale nie potrafimy ( albo jeszcze nie nadszedł czas)wykorzystać mocy w rozwoju nas, z egoistycznego zwierzęcia do odpowiedzialnego i empatycznego człowieka.
Te moce w postaci nowych idei jak uważność,odpowiedzialność, asertywność, nvc, montessori potrzebują ludzi, którzy te moce czują i środowiska, które pozwoli im na urzeczywistnienie zmian w całej ludzkości. Potrzebują też ludzi siły.
Ludzie z mocą, czujący moc i ludzie siły powinni połączyć się w jeden zintegrowany system, bez wykluczeń. Potrzebne jest wspierające środowisko, wspólnota, wzajemna gwarancja. Ja wprowadziłam koncepcję ekonomii organicznej, bo ekonomia jest też szkieletem naszego wspólnego życia i to ona musi się zmienić. Konsumpcjonizm i pogoń za zyskiem korzystają z mocy powierzchownie i tylko w partykularnych interesach, zapominając o tym, że świat to jeden, wielki zintegrowany system. Czas się zatrzymać, bo nie musimy już tak się martwi o przetrwanie w sensie biologicznym. Przecież mamy erę obfitości dzięki technologii.
Ale żeby mądrze z tej technologii korzystać i żeby ona nas nie zniszczyła to dziś potrzebna jest moc w rozwoju człowieka. Moc już mamy, ale nie umiemy na razie jej urzeczywistnić.
Elżbieta Rogalewicz
wtorek, 25 kwietnia 2017
Na drodze do dojrzałości
Przeszkadza mi, że w wieku 40 lat wciąż mam mamę. Czy w pełni dojrzały człowiek może być wciąż dzieckiem? Nie chodzi mi o troskę o starszych czy o tych co kochamy a chodzi mi raczej o przeszkodę w głowie, psychologiczną( i znów te uparte i stare myśli w głowie), która przekłada się na realne zachowania - kontrola, wpływanie, narzucanie itd...
Kabała słusznie mówi, że jako jednostka możemy osiągnąć doskonałość tylko we wzajemnych relacjach z innymi. Jesteśmy jak jeden wielki organizm i nasza rola, jako jednostki w tym organizmie zwanym " ludzkość", jest już z góry zaplanowana i rozpoznajmy siebie i tę rolę właśnie w wzajemnych relacjach. Tak więc wszelkie odosobnienia wcale nie są drogą do rozwoju :-)
No tak, ale relacje mogą również blokować rozwój, zwłaszcza relacje wynikające ze sztucznych, hierarchicznych systemów, tradycji, ideologii,ideałów.
Nadopiekuńcza, wieczna mama to moim zdaniem przeszkoda nie tylko na drodze do doskonałości, ale również dla zdrowych relacji. Ale pójdźmy dalej. Czy mogę stać się dojrzałym obywatelem, suwerenem jak mam premiera, który cały czas jest nadopiekuńczy, uważa mnie za niekompetentnego i sam wie co jest dla mnie najlepsze? Nie macie poczucie, że nie mamy realnych narzędzi sprawowania władzy jako suweren, bo wszystko jest tak ułożone, że niby jest wolność i demokracja, ale tak na prawdę iluzoryczna?
Czy mogę mieć relacje z Bogiem jak jest religia i ksiądz. Czy chodząc do Kościoła mamy relację z Bogiem czy z czyjąś wizją Boga? Czy ludzie skłoni są uznać nasze relacje z Bogiem poza Kościołem i bez księdza? Dla mnie duchowość to intymna relacja z Bogiem, z tym co niepojęte, tym co jest we mnie i tylko we mnie. Czy ksiądz tak jak wieczna mama i premier nie stoją na drodze do dojrzałości, doskonałości i naszego przeznaczenia?
Czy wszelkie ideologie i teorie, która narzucają nam role nie są przeszkodą do dojrzałości? Tzw. przywódcy mają wizję a my mamy wpasować się w ich imaginacje. Marketing, reklama, media, szkoły, religie to narzędzia programowania nas do realizacji tych wizji! To jak sztuka w teatrze- nie ma miejsca na bycie sobą trzeba udawać i poddać się woli scenarzysty i reżysera.
Ostatnio natchnął mnie David. R. Hawkins w książce "Dissolving the ego " mówiąc, że nasz mózg, umysł niejako zaczyna jako pusty i dlatego ma wciąż nieodparte pragnienie, aby coś zdobyć i się napełnić. Człowiek na usługach " pustego" umysłu, wciąż coś pragnie i potrzebuje. I te pragnienia z pewnością nas rozwijają. Ale ten rozwój jest na zewnątrz ( próbujemy napełnić się materialnie - pamiętajmy, że myśli też są materialne )a nie wewnątrz. Tu pozostaliśmy na niezmienionym poziomie. A życie jest już gotowe, pełne i nie trzeba niczego napełniać. To iluzja naszych " pustych" umysłów, że wciąż musimy coś wymyślać, aby było lepiej, więcej, pełniej... Nowe teorie, nowe idee, nowe systemy...
A gdyby zaufać, że żyjemy w obfitości. Zaufać sobie i innym, niczego nie kontrolować, odpuścić. Nie tworzyć ideologii, teorii tylko na bieżąco, codziennie wspierać życie, doskonalić się we wzajemnych relacjach. Wolność i równość w obfitości jest taka naturalna. Te nasze sztuczne systemy i relacje nie wspierają życia wręcz przeciwnie stoją na przeszkodzie. A każda przeszkoda musi w końcu wybuchnąć i pojawia się kryzys.
Elżbieta Rogalewicz
piątek, 21 kwietnia 2017
Wiek nie jest gwarantem dojrzałości
Z dojrzałością jest jak z mądrością ona wcale nie przychodzi z automatu wraz z wiekiem. Według słownika być dojrzałym znaczy ostatecznie ukształtowanym pod względem emocjonalnym i intelektualnym. A na przykład biorąc pod uwagę lidera, jakie cechy ma dojrzały lider? Czy nasi liderzy czy to w polityce czy w biznesie są dojrzali! Ja mam duże wątpliwości! Moim zdaniem nie jesteśmy wcale dojrzali.
Wybieram się na szkolenie trenerskie Maturity Leadership Susan Cook - Greuter, które powiązane jest z moim ulubionym tematem rozwoju w świadomości. Bo moim zdaniem rozwój w świadomości to zwiększająca się nasza dojrzałość w stawaniu się człowiekiem. Pisałam już wcześniej, że Kabała uważa dzisiejszego człowieka za zwierzę i coś w tym jest, bo najniższe instynkty, choć zepchnięte w cień wychodzą i wciąż rządzą naszym życiem. Rozwijana dziś empatia słusznie nakazuje akceptacje i zrozumienie naszego dzisiejszego, wciąż zwierzęcego stanu, aby móc dalej się rozwijać. Zresztą cała teoria integralna mówi o włączeniu i nie pomijaniu przejawów wszystkich poziomów świadomości. Wszystkie kłopoty tak naprawdę wynikają ze spychania w cień " tak zwanych złych aspektów" naszego doświadczenia. Czyżby moralności i etyka były przeszkodą w rozwoju? Do przemyślenia!
Powiem teraz trochę o dojrzałości w pracy według modelu Susan Cook Greuter. Liderzy ( pracownicy - bo liderem jest każdy z nas w zależności od potrzeb chwili) rozwijają się horyzontalnie tzn. poszerzają swoje kompetencje na aktualnym poziomie postrzegania oraz wertykalnie tzn.poszerzają swoje postrzeganie. Poszerzone pole widzenia dzięki rozwojowi wertykalnemu pozwala na lepsze i skuteczniejsze działanie. To tak jak z wchodzeniem na górę, na szczycie po prostu więcej widzimy i przez to rozumiemy.
Susan Cook Greuter w określeniu stopnia dojrzałości pracuje z modelem LMF czyli LeaderShip Maturity Framework, który rozwinęła w ramach doktoratu na Harvardzie. Jak ludzie się zmieniają na drodze dojrzałości według modelu Susan:
1. Poziom koncentracji na grupie - ważna jest przynależność i konformizm. Np. pracownik patrzy jedynie co robi grupa i naśladuj, ważne jest dla niego spełnienie oczekiwać " góry", wpasowanie się do panującej " kultury". Przynależność jest kluczem do sukcesu, odstawanie jest niebezpieczne.
2. Poziom koncentracji na kompetencjach - ważne jest porównywanie się i perfekcjonizm. Np. pracownik wskazuje błędy innych, próbuje je naprawiać w ramach standardów. Celem jest własny perfekcjonizm i bycie ekspertem. Zazwyczaj miewa, że to on ma najlepsze pomysły, chyba że akurat jest w towarzystwie innych ekspertów.
3. Poziom koncentracji na samo- determinacji - ważna jest analiza i osiąganie celów. Np. pracownik uparcie dąży do realizacji celów organizacji. Pracuje efektywnie i cały czas rywalizuje sam ze sobą celem osiągnięcia lepszych rezultatów. Ma plan 5 letni, jest otwarty na dalsza naukę i zaczyna być refleksyjny.
4. Poziom koncentracji na samo - zadawaniu pytań, kwestionowaniu - ważne jest " ja " w relacjach i rozpatrywanie w szerszym kontekście własnego doświadczenia. Np. pracownik ciągle zadaje pytania, podważa założenia, jest świadomy ograniczeń konwencjonalnego myślenia. Skupiony jest na stworzeniu nowego otoczenia, gdzie każdy jest doceniany. Docenia i dostrzega wartość płynącą z różnych perspektyw.
5. Poziom koncentracji na samo - aktualizacji- ważna jest integracja i zmiana siebie i systemów, wyższe cele, pełna zależność i kompleksowość. Np. pracownik ciągle ocenia strategię organizacji wobec długookresowych trendów branży czy globalnych ekonomicznych przesłanek, ucieleśnienia swoje wartości i używa siebie jako narzędzia transformacji. Jest świadomy siebie i ukorzeniony w wartościach, ale ma również zdolność adaptacji w zależności od kontekstu.
Ten post oparłam w części o artykuł z Forbsa a więcej będę pisała i mówiła podczas warsztatów po szkoleniu z Susan Cook - Greuter. Już teraz zapraszam na wspólną drogę w stronę pełnej dojrzałości :-) Rozwój wertykalny to moim zdaniem konieczność dla wprowadzenia jakichkolwiek zmian w dzisiejszym szerzącym się kryzysie.
Elżbieta Rogalewicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)